pracowity weekend
Tak, wiem w niedzielę nie powinno się ciężko pracować... ale my z mężem odśnieżaliśmy na działce podwórko. można by powiedzieć : głupki?! Chociaż dzisiaj bardzo bolą mnie plecy to już wiem, że było warto.
W sobotę jak byliśmy na działce maż powiedział, że może byśmy odśnieżyli trochę, żeby zrobić podjazd do garażu, może piec by nam przywieźli w tym tygodniu? Jak by rano się załadowali to jest szansa, że przejadą przez nasze bajoro, wystarczy kilka stopni mrozu.
Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać, odrazu złapałam za łopatę. Śnieg był jednak koszmarnie ciężki, a dziewczyny kompletnie przemoczone od lepienia bałwana, więc daliśmy sobie szybko spokój z tym pomysłem.
W niedzielę wyszło piekne słońce i pojawiła się nadzieja że wystarczy trochę ściągnąć śnieg, a słoneczko zrobi za nas resztę roboty. Pożyczyliśmy więc drugą łopatę i wzięliśmy się za odśnieżanie. efekt był fajny...
Dziś rano Mężu zadzwonił z dobrą wiadomością, że przywożą piec. Oj miałam spore obawy czy samochód dostawczy nie zakopie się. Spodziewałam się rozjechanego doszczętnie podjazdu i cudowaniu żeby jakoś mógł wyjechać ten samochód. Ale tylko trochę zarył się w jednym miejscu, szybko Jacek podsypał gruzu pod koła i obyło się bez wyciągania.
I tak oto piec Stallmark (tylko Duo Boss) stoi już w garażu.
Razem z piecem dojechała już kabina z brodzikiem, kibelek i bojler na wodę, wz na 13 tysi (bagatelka pewnie przy kolejnych wydatkach) Ja natomiast żeby czasu nie marnować jak już byłam na działce, to po drodze kupiłam piankę i poobklejałam na miejscu parapety. Bo niestety każdy coś na nich kładzie, a wiem, że bardzo szybko mogą się porysować .
Panowie od płytek będą też obrabiać nam parapety i rurki po hydraulice. później tynkarze przyjdą i obrobią samym piaskiem kwarcowym. Jednym słowem robota wre...