Miałam nie dodawać tego wpisu, ale może lżej mi się troszkę zrobi...
bo mochito nie pomogło...
Umówiłam się dzisiaj ze stolarzem od schodów na działce...
Mieliśmy sprawdzić jak często rozmieścicć tralki na schodach bo nie chcę tradycyjnych drewnianych tylko tzw metal drewno, które są dość wąskie i po jednej na stopniu będzie za mało...
Kupiłam na próbę 2 różne tralki żeby było łatwiej zdecydować.
Wcześniej jednak miałam zawieść umywalkę (odebrałam wczoraj w końcu) do stolarza od kuchni i mebli łazienkowych do Taluby. Dogadałam z nim jeszcze kilka spraw i dostałam wzornik z pomalowaną płytą w kolorze czerwonym, ale zapomniałam zrobić zdjęcie...
Pojechałam na dzialke bo miałam już po drodze i mialam poczekać na Pana od schodów
Chciałam trochę posprzątać, pomyć podłogi, bo tak pięknie wyglądają... a raczej wygladały...
Zaczęłam od kuchni i już bardzo szybko przekonałam się że Panowie nie umyli dokładnie płytek i pozostalość fugi doslownie wsiąkła w półpolerowaną płytkę...
Póżniej przyjechał mąż i dołączył się do próby ich doczyszczenia... Czyściliśmy szczoteczką, plynem z octem a nawet mleczkiem do czyszczenia...
BEZ SKUTKU...
Mąż zadzwonił po Pana Marka, który przyjechał już z jakimś preparatem i szczoteczką...
gdy odjeżdżaliśmy o 21, miał przyjechać jego pomocnik i razem mieli czyścić... bynajmniej bezskutecznie...
Jak nie zwariuję to będzie dobrze...
Jutro zaopatrzę się w kilka środków o których czytałam w necie...
benzyna ekstrakcyjna, nitro, ocet i Sann Profi czysty gres...
będziemy próbować pod szafkami kuchennymi do skutku
łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee... wyć mi się chce.........